niedziela, 25 września 2011

takie tam

Za tydzień o tej godzinie będę już się aklimatyzować w Argentynie. Dziwne.
 *
Wczoraj mama miała urodziny, więc przyszło sporo gości. Tak się składa, że dzieci mamy znajomych są moimi koleżankami, więc miałam szanse się spotkać i pożegnać. Było miło, ale i trochę smutno. Nie jestem osobą bardzo towarzyską, i nie mam jakiś milionów znajomych, ale ci, których mam są prawdziwymi przyjaciółmi, szczerymi, lojalnymi i wiernymi ( a także w niektórych przypadkach mocno świrniętymi ;)). Wielu zadeklarowało, że odprowadzi mnie na lotnisko. To też jest bardzo miłe i w ogóle,ale też będzie (podejrzewam) także mocno krępujące. Nie lubię pożegnań, i już teraz wiem, że będę ryczeć jak dziecko. A widownia w takich okolicznościach to może nie najlepszy pomysł. Chociaż może i jest. Sama nie wiem. W sumie bardzo się cieszę, że będę miała jeszcze jedną szansę, żeby się pożegnać z bliskimi. Tak. Chyba jednak się cieszę, że będą tam. Jezusmaria, zaczynam pisać jak Miron Białoszewski. Trzy słowa i kropka- koniec zdania.
  *
Faza paniki minęła, ale teraz wszystko jest takie'ostatnie', ostatnie spotkanie z kimś tam , ostatnie zakupy, ostatnia niedziela, ostatnie wyjście, ostatnia okazja by spędzić z kimś czas, ostatnie chwile na załatwienie ważnych spraw. Zdałam sobie sprawę, że mój strach przed wyjazdem nie wiąże się z obawą przed nieznanym, po prostu boje się, że nie zdążę wszystkiego załatwić przed wyjazdem. A czasu jest coraz mniej. 6 dni.
 *
Jest godzina 15:00 i właśnie jem śniadanie. Efekt wczorajszych urodzin. Widać przestawiłam się już na czas Argentyński ;)

1 komentarz:

  1. Hej Savana, trzymam za Ciebie kciuki, będzie dobrze :) Będę z wielkim zaciekawieniem czytać co tam u Ciebie w Argentynie :) Przynajmniej wirtualnie, będę mogła przenieść się z Tobą do dalekiej Argentyny ;) Już się nie mogę doczekać :)

    pozdrawiam ciepło,
    Monika
    (monetete- mama wyjaśni ;)) )

    ps. test 123- to byłam ja ;)

    OdpowiedzUsuń